Sprzątaczka, która przez pomyłkę usiadła na krześle miliardera w Dallas… i w najgorszym możliwym momencie dowiedziała się, kim on naprawdę jest – Page 6 – Beste recepten
ADVERTISEMENT
ADVERTISEMENT
ADVERTISEMENT

Sprzątaczka, która przez pomyłkę usiadła na krześle miliardera w Dallas… i w najgorszym możliwym momencie dowiedziała się, kim on naprawdę jest

Jenny Hart, spotykasz się z miliarderem, prezesem tej sieci hoteli i nic mi nie powiedziałaś?”

„Nie wiem, czy naprawdę się z nim „spotykam” – powiedziała szybko Jenny. „Wychodziliśmy kilka razy i on… on jest niesamowity, Mario. Ale nie wiem, czy dam radę”.

„Co zrobić?” zapytała Maria. „Wyjść z miłym, przystojnym mężczyzną, który ewidentnie się o ciebie troszczy?”

„Bądź częścią tego świata” – powiedziała Jenny.

Maria wzięła ją za ramiona.

„Jenny, posłuchaj mnie. Jesteś niesamowita. A jeśli on tego nie dostrzega, to jego problem. Ale jeśli dostrzega, to jedynym problemem jest to, że ty w to nie wierzysz”.

Jenny wzięła głęboki oddech.

„Dziękuję, Mario.”

„A teraz idź do pracy, zanim Sandra cię zwolni.”

Jenny sprzątała korytarz na piętnastym piętrze, gdy zauważyła kopertę przyklejoną do wózka ze sprzętem do sprzątania. Białą, z jej odręcznym imieniem.

Otworzyła je drżącymi palcami.

W środku znajdował się list na oficjalnym papierze firmowym Cole Grand Hotel.

PROGRAM STYPENDIALNY DLA PRACOWNIKÓW

Pierwsza odbiorca: Jenny Hart

Jenny przeczytała list trzy razy.

Program oferował pełne czesne za studia wyższe, kursy techniczne i wszelkiego rodzaju szkolenia zawodowe.

A jej nazwisko widniało na liście pierwszej wybranej osoby.

Odwróciła stronę i zobaczyła odręcznie napisaną notatkę.

Jenny, zasługujesz na szansę, by stać się kimkolwiek zechcesz. Nie dlatego, że cię proszę, ale dlatego, że zawsze na to zasługiwałaś. — Nathan.

Łzy napłynęły jej do oczu, zanim zdążyła je powstrzymać.

Nie próbował jej zmienić.

Próbował pomóc jej się rozwijać.

Jenny drżącymi rękami wyciągnęła telefon.

Otworzyła swoje wiadomości.

Czterdzieści siedem nieprzeczytanych wiadomości od Nathana.

Przewinęła do ostatniej.

Jenny, rozumiem, jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć. Ale wiedz, że odmieniłaś moje życie i nigdy nie będę żałować, że cię poznałam.

Jenny otarła łzy i zaczęła pisać.

Usunąłem.

Wpisano ponownie.

Ponownie usunięte.

Wzięła głęboki oddech i w końcu napisała:

Czy możemy porozmawiać?

Odpowiedź nadeszła w ciągu trzech sekund.

Kiedykolwiek chcesz. Gdziekolwiek chcesz. —Nathan.

Jenny uśmiechnęła się przez łzy.

Dziś o zachodzie słońca, na dachu hotelu, pisała.

Kliknęła „Wyślij”, odłożyła telefon i spojrzała na list, który trzymała w rękach.

Po raz pierwszy od kilku dni Jenny Hart poczuła coś, czego nie czuła od dłuższego czasu.

Mieć nadzieję.

I może, tylko może, odwagi, by spróbować jeszcze raz.

Ponieważ niektóre historie zasługują na drugi rozdział.

A jej związek z Nathanem dopiero się zaczynał.

Zachód słońca w Dallas zabarwił niebo na pomarańczowo i różowo, gdy Jenny stanęła na dachu Cole Grand Hotel.

Weszła po schodach służbowych – stare przyzwyczajenia – i teraz stała przy drzwiach wejściowych, obserwując scenę rozgrywającą się przed nią.

Nathan tam był.

W dżinsach i prostej białej koszuli. Bez krawata. Bez marynarki. Nic, co by krzyczało „prezes-miliarder”.

Obok niego, na kraciastym kocu rozłożonym na betonie, leżało jedzenie z food trucka: burgery zawinięte w folię aluminiową, frytki w brązowych papierowych torbach, napoje gazowane w puszkach i dwa koktajle truskawkowe z pasiastymi słomkami.

Jenny zatrzymała się kilka stóp dalej.

Nathan odwrócił się, zobaczył ją i uśmiechnął się.

„Przyszedłeś.”

„Przyszłam” – powiedziała niepewnym głosem.

Wstał i nerwowo wycierał ręce o dżinsy.

„Ja… nie wiedziałem, co lubisz jeść, więc wziąłem po trochu wszystkiego z food trucka na rogu. Jest tam zwykły burger, jeden z serem, jeden wegetariański i frytki. Dużo frytek. Bo kto nie lubi frytek, prawda?”

Mówił zdecydowanie za szybko.

„Nathan” – powiedziała cicho Jenny.

“Tak?”

“Oddychać.”

Wypuścił wstrzymywane powietrze i roześmiał się.

„Przepraszam. Po prostu… bałam się, że nie przyjdziesz.”

Jenny podeszła do koca, usiadła i założyła nogę na nogę.

„Prawie tego nie zrobiłam” – przyznała.

Nathan usiadł naprzeciwko niej, zachowując pełen szacunku dystans.

„Co sprawiło, że zmieniłeś zdanie?”

Jenny spojrzała na niego i zobaczyła coś, czego się nie spodziewała.

Wrażliwość.

„List” – powiedziała cicho. „Program stypendialny. Nathan… dlaczego?”

Spojrzał na miasto — panoramę Teksasu lśniła, gdy zapalały się kolejne światła.

„Bo coś sobie uświadomiłem” – powiedział. „Całe życie spędziłem otoczony ludźmi, którzy czegoś ode mnie chcieli. Pieniędzy, znajomości, statusu. Ale ty…”

Spojrzał na nią.

„Nigdy mnie o nic nie prosiłeś. A kiedy próbowałem ci coś dać, chciałeś podzielić się siedmiodolarowym rachunkiem za kawę”.

Jenny śmiała się przez łzy.

„To było siedem dolarów, Nathan.”

„Wiem. I to była najżyczliwsza rzecz, jaką ktokolwiek dla mnie zrobił.”

Przez chwilę milczeli.

Nathan chwycił jednego z burgerów i spróbował otworzyć folię, ale był tak zdenerwowany, że pociągnął za mocno.

Burger wypadł z opakowania, przeleciał nad kocem i wylądował na podłodze na dachu ze smutnym, cichym hukiem.

Oczy Jenny rozszerzyły się.

Nathan wpatrywał się w upadłego burgera.

Po czym obydwoje wybuchnęli śmiechem.

Nie był to uprzejmy śmiech.

Prawdziwy. Taki, od którego boli brzuch.

„O rany” – powiedział Nathan, wciąż się śmiejąc. „Potrafię prowadzić hotel, ale nie potrafię otworzyć kanapki”.

Jenny otarła łzy śmiechu.

„Widzisz? Ty też jesteś niezdarny. Nie jestem jedyny.”

„Wpłynąłeś na mnie” – powiedział, sięgając po kolejnego burgera, tym razem otwierając go z przesadną ostrożnością. „Zanim cię poznałem, nigdy niczego nie upuściłem”.

„Kłamca” – zadrwiła.

„Naprawdę” – powiedział, podając jej burgera. „Kiedyś byłem skoordynowany, elegancki, wyrafinowany”.

“I?”

Zastanowił się przez chwilę.

„I nudne.”

Jenny się zaśmiała.

Przez chwilę jedli w przyjemnej ciszy, dzieląc się frytkami i obserwując zachodzące słońce.

Po chwili Jenny odłożyła burgera.

„Nathan, muszę ci coś powiedzieć.”

Od razu poświęcił jej całą swoją uwagę.

„Możesz mi powiedzieć wszystko.”

Wzięła głęboki oddech, szukając odwagi.

„Boję się” – powiedziała. „Boję się, że pewnego dnia obudzisz się i zdasz sobie sprawę, że zasługujesz na kogoś „lepszego”. Kogoś ładniejszego. Kogoś bardziej wykształconego. Kogoś na twoim poziomie. Że spojrzysz na mnie i pomyślisz: „Co ja wyprawiałam?”.

Nathan milczał przez dłuższą chwilę.

Jenny mówiła dalej, a w jej oczach znów pojawiały się łzy.

„Nie potrafię chodzić na wysokich obcasach bez potykania się. Nie wiem, którego widelca użyć. Mówię do siebie. Upuszczam rzeczy. Mieszkam w malutkim mieszkaniu, które dzieli ścianę z Doris. Ja…”

„Jenny” – powiedział cicho.

Zatrzymała się i spojrzała na niego.

Nathan pochylił się bliżej i delikatnie otarł jej łzy.

„Chcesz wiedzieć, czego się boję?”

Skinęła głową.

„Obawiam się, że nigdy nie uwierzysz, że jesteś niesamowita” – powiedział.

„Nathan…”

„Całe życie spędziłem na wystawnych imprezach, otoczony ludźmi na moim poziomie” – kontynuował. „Wiesz, co czułem? Nic. Absolutnie nic”.

Wziął ją za rękę.

„Ale kiedy rozsypałaś cukier na stoliku w kawiarni… kiedy pomyliłaś widelce… kiedy rozmawiałaś sama ze sobą, myśląc, że nikt cię nie słucha… poczułam coś, czego nigdy wcześniej nie czułam”.

„Co?” wyszeptała.

„Że żyję.”

Jenny zamknęła oczy i pozwoliła łzom płynąć.

„Rozśmieszasz mnie” – powiedział Nathan. „Sprawiasz, że chcę być lepszy. Sprawiasz, że czuję, że jest coś ważniejszego niż spotkania, kontrakty i zyski. I tak, rozmawiasz sam ze sobą. Tak, upuszczasz rzeczy. Ale to właśnie kocham najbardziej”.

Jenny otworzyła oczy.

„Miłość” – powtórzyła cicho.

Nathan zdał sobie sprawę, co powiedział. Jego twarz poczerwieniała.

„Ja… Nie miałem na myśli… Mam na myśli, że jest za wcześnie, żeby…”

Jenny położyła dłoń na jego policzku.

„Powiedz to jeszcze raz.”

“Co?”

„Część, którą kochasz najbardziej.”

Nathan uśmiechnął się tym nieśmiałym, szczerym uśmiechem, który pokazywał tylko jej.

„Uwielbiam, że rozmawiasz sam ze sobą” – powiedział. „Uwielbiam, że odkładasz rzeczy na później. Uwielbiam, że próbowałeś podzielić rachunek za siedmiodolarową kawę. Uwielbiam…”

Wziął głęboki oddech.

„Kocham cię, Jenny Hart.”

Świat stanął w miejscu.

Jenny spojrzała na niego.

Nathan Cole, miliarder i prezes firmy, właściciel czterdziestu siedmiu luksusowych hoteli, absolwent Harvardu… siedzi na dachu w Dallas, je burgery z food trucka i mówi jej, że ją kocha.

I zdała sobie z czegoś sprawę.

Może nie musiała się zmieniać.

Może po prostu musiała uwierzyć.

„Ja też cię kocham” – wyszeptała.

Potem go pocałowała.

To był pocałunek, który smakował jak frytki, sos burgerowy i truskawkowy koktajl mleczny.

Pocałunek ze łzami i stłumionym śmiechem.

Doskonały i niedoskonały jednocześnie.

Kiedy w końcu się od siebie odsunęli, Nathan oparł swoje czoło o jej czoło.

„Więc” – zapytał cicho – „spróbujemy jeszcze raz?”

Jenny się uśmiechnęła.

„Po naszemu?”

„Po naszemu” – zgodził się.

„Żadnych wymyślnych imprez, chyba że sam chcesz” – powiedziała.

„Więcej dachów i food trucków?”

“Umowa.”

Tam, pod niebem Dallas, w otoczeniu migoczących świateł miasta, Jenny Hart i Nathan Cole postanowili napisać własną historię.

Niedoskonałe, chaotyczne, całkowicie ich.

I po raz pierwszy Jenny naprawdę uwierzyła, że ​​zasługuje na szczęśliwe zakończenie.

Minęły trzy tygodnie od pocałunku na dachu.

Trzy tygodnie porannych wiadomości, szybkich lunchów w ukrytych zakamarkach hotelowej kuchni i sekretnych uśmiechów na korytarzach.

Jenny unosiła się w powietrzu.

Przynajmniej do wtorkowego poranka.

Była w szatni i odkładała mundurek do szafki, gdy zauważyła ciszę.

Ciężka cisza, która sprawia, że ​​ludzie rozmawiali o tobie dwie sekundy przed twoim wejściem.

Rozejrzała się.

Pięciu współpracowników natychmiast odwróciło wzrok.

„Dzień dobry” powiedziała Jenny.

Sandra, kierowniczka, odchrząknęła i pospiesznie wyszła.

Maria siedziała na ławce, przewijając telefon z dziwnym wyrazem twarzy.

„Maria, co się dzieje?”

Maria spojrzała w górę, niepewnie.

„Jenny… widziałaś wiadomości?”

„Jakie wiadomości?”

Maria podała jej telefon.

To był grupowy czat pracowników hotelu.

I płonęło.

Czy to prawda, że ​​Jenny spotyka się z właścicielem hotelu?

Naprawdę, Jenny?

Ona musi go wykorzystywać, żeby się wybić.

Zawsze uważałem ją za zbyt idealną. Teraz to ma sens.

Założę się, że chodzi jej o jego pieniądze.

Jenny poczuła, że ​​nogi robią jej się słabsze.

„Jak?” wyszeptała. „Jak się dowiedzieli?”

„Wiktorio” – powiedziała Maria.

“Kto?”

„Ta blondynka z imprezy charytatywnej. Przyszła tu wczoraj, rozmawiała z kilkoma osobami z kierownictwa i „przypadkiem” zdradziła, że ​​ty i pan Cole jesteście razem”.

Jenny upuściła telefon na ławkę.

„Ona zrobiła to celowo”.

„Oczywiście, że tak” – powiedziała Maria. „Ale Jenny, nie przejmuj się tym. Ludzie, którzy cię naprawdę znają, wiedzą, że taka nie jesteś”.

Jednak patrząc na to, jak patrzyli na nią niektórzy pracownicy, było jasne, że nie wszyscy w to wierzą.

Podczas swojej zmiany Jenny czuła każde spojrzenie, każdy szept, każdy cichy śmiech, gdy przechodziła obok.

Podczas lunchu po raz pierwszy od trzech lat siedziała sama w stołówce.

Maria próbowała usiąść z nią, ale Sandra zawołała ją, żeby zajęła się czymś pilnym.

Jenny pozostała tam, przesuwając jedzenie po talerzu i prawie nie jedząc.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama

Als je wilt doorgaan, klik op de knop onder de advertentie ⤵️

Advertentie
ADVERTISEMENT

Laisser un commentaire