„Nigdy nie dzwoniła, że jest chora, chyba że naprawdę była chora. Nigdy nie narzekała na trudne zmiany ani na klientów. Zaoszczędziła większość swoich wypłat – pamiętam, bo realizowała je w punkcie obsługi klienta i widziałem, jak wkładała banknoty prosto do portfela, zamiast wydawać je na zwykłe rzeczy, które kupują nastolatki”.
„Czy kiedykolwiek poznałeś jej rodzinę?”
„Raz. Jej ojciec przyszedł w sobotę, kiedy Rachel pracowała przy kasie. Przedstawiła nas, wydawała się podekscytowana, że może mu pokazać, gdzie pracuje. Rozejrzał się dookoła, jakby…” Pani Hendricks zrobiła pauzę, starannie dobierając słowa. „Jakby się wstydził. Zapytał Rachel, dlaczego „marnuje czas” tutaj, zamiast skupić się na szkole. Powiedziała mu, że płaci za szkołę. Powiedział, że od tego są rodzice, ale nigdy nie zaproponował jej pomocy w opłacaniu czesnego. Przynajmniej nie widziałem, żebym to widział.”
Emily spojrzała na sędziego Caldera. „A wiedziałeś o siostrze Rachel?”
„Wiedziałem, że ma młodszą siostrę. Rachel raz opuściła zmianę – tylko raz w ciągu sześciu lat – bo jej siostra potrzebowała podwózki na jakiś turniej tenisowy, a rodzice nie mogli jej zabrać. Rachel zrezygnowała z zarobków, żeby zawieźć siostrę gdzieś na sport, którego nawet nie uprawiała”.
Sędzia Calder pochylił się lekko do przodu. „Panie Morrison, czy kiedykolwiek był pan obecny na jednej ze zmian Rachel? Widzi pan, gdzie spędzała trzydzieści godzin tygodniowo, kończąc edukację?”
Twarz mojego ojca poczerwieniała. „Nie sądziłem, że to konieczne…”
„Ale chodziłeś na mecze tenisowe swojej młodszej córki?”
Cisza.
„Zapłaciłeś za jej lekcje, za jej sprzęt, za jej opłaty turniejowe?”