Na sali sądowej panowała cisza, gdy sędzia Thompson uważnie badał dokumenty ubezpieczenia na życie. Widziałem, jak jego wyraz twarzy staje się coraz poważniejszy, gdy analizował chronologię zdarzeń. Kiedy spojrzał na Roberta, jego dezaprobata była oczywista, mimo że zachował neutralność sędziowską.
Pierwszy dzień zakończył się wezwaniem Roberta przez Hoffmana do złożenia zeznań w jego imieniu. Robert zeznawał z przekonaniem, prezentując się jako kochający syn, niesłusznie oskarżony przez mściwą wnuczkę. Zeznał, że Dorothy zawsze zamierzała przekazać mu swój majątek jako swojemu bezpośredniemu spadkobiercy, a wszystkie transakcje finansowe były legalnymi darowiznami lub prośbami o pomoc od samej Dorothy.
„Moja matka przez całe życie hojnie gospodarowała pieniędzmi” – zeznał Robert. „Kiedy proponowała nam pomoc w wydatkach lub w nagłych wypadkach, przyjmowaliśmy ją z wdzięcznością, ponieważ w ten sposób okazywała rodzinie miłość”.
Zeznania Roberta były płynne i dobrze wyćwiczone. Maria była jednak przygotowana na jego kłamstwa. Podczas przesłuchania zaczęła od prostych pytań o jego wizyty u Dorothy i rozmowy telefoniczne z nią w ostatnim roku nauki.
„Panie Thompson, ile razy odwiedził pan swoją matkę na Florydzie w ostatnim roku jej życia?”
Robert zawahał się. Najwyraźniej nie spodziewał się tak bezpośredniego pytania.
„Kilka razy. Nie mogę podać ci dokładnych dat bez sprawdzenia kalendarza.”
Maria przedstawiła dokumenty linii lotniczych, które wezwała na przesłuchanie.
„Według tych zapisów, w roku poprzedzającym śmierć matki poleciał pan na Florydę dokładnie dwa razy. Obie wizyty trwały krócej niż czterdzieści osiem godzin. Czy to pana definicja kochającego i troskliwego syna?”
Na sali sądowej zapadła cisza, gdy Robert z trudem tłumaczył, dlaczego odwiedził umierającą matkę tylko dwa razy, podczas gdy ja zajmowałem się jej opieką. Jego odpowiedzi stawały się defensywne i sprzeczne, przez co wyglądał dokładnie tak, jak na prawdziwego syna, zaniedbującego obowiązki, który kłamał, by usprawiedliwić kradzież pieniędzy matki.
Ale prawdziwy szok nastąpił, gdy sędzia Thompson przerwał krzyżowe przesłuchanie niespodziewanym pytaniem.
„Panie Thompson, czy mogę zapoznać się z dokumentami testamentowymi, które stanowią podstawę pańskiego roszczenia o spadek?”
Hoffman wręczył sfałszowany testament sędziemu, który uważnie go studiował przez kilka długich minut. Na sali rozpraw panowała całkowita cisza, gdy sędzia Thompson sprawdzał podpis i informacje o świadkach.
W końcu sędzia Thompson podniósł wzrok, a jego wyraz twarzy wywołał dreszcze wśród prawników moich rodziców.
„To bardzo interesujące” – powiedział cicho. „Znałem Dorothy Thompson osobiście przez ponad trzydzieści lat, dzięki różnym organizacjom charytatywnym w południowej Florydzie. Jej pismo jest mi doskonale znane”.
Twarz Roberta zbladła, gdy implikacje stały się jasne. Sędzia Thompson nie tylko obiektywnie oceniał sprawę; znał Dorothy osobiście i potrafił zidentyfikować fałszerstwa na podstawie własnego doświadczenia z jej autentycznymi tekstami.
„Będziemy kontynuować to badanie jutro” – oznajmił sędzia Thompson. „Sąd odracza rozprawę”.
Kiedy wieczorem wychodziliśmy z sądu, Maria z ostrożnym optymizmem patrzyła na nasze postępy. Widziałem jednak, że moi rodzice zaczynają panikować. Ich fasada pewności siebie pękała, gdy zdawali sobie sprawę, że ich starannie zaplanowane oszustwo wychodzi na jaw kawałek po kawałku.
Prawdziwe fajerwerki miały miejsce następnego dnia, gdy sędzia Thompson ujawnił dokładnie, co odkrył na temat sfałszowanych dokumentów.
Drugi dzień rozprawy rozpoczął się w atmosferze napięcia, która wręcz dusiła. Sędzia Thompson wszedł na salę rozpraw, niosąc dużą teczkę i mając minę kogoś, kto spędził sporo czasu analizując dowody w nocy.
Moi rodzice siedzieli sztywno przy stole obrony, a ja zauważyłem, że ręce Patricii lekko drżały, gdy udawała, że przegląda dokumenty.
Sędzia Thompson zwrócił się do zgromadzonych przed wznowieniem składania zeznań.
„Po zapoznaniu się z dokumentami testamentowymi przedstawionymi przez obronę, mam kilka pytań, na które muszę odpowiedzieć, zanim przejdziemy dalej. Panie Hoffman, proszę o ponowne wezwanie Roberta Thompsona na mównicę świadków”.
Robert wyglądał blado, ale pewnie, składając ponownie przysięgę. Wyraźnie wierzył, że jego nienaganna postawa i kosztowna reprezentacja prawna pomogą mu stawić czoła wszelkim wyzwaniom związanym z jego historią.
Sędzia Thompson otworzył teczkę i wyjął kilka dokumentów.
„Panie Thompson, zeznał pan, że pańska matka podpisała ten testament, zapisując panu cały swój majątek. Zeznał pan również, że zrobiła to, ponieważ ufała panu, że odpowiedzialnie zajmie się pan jej sprawami. Czy to prawda?”
„Tak, Wysoki Sądzie. Moja matka wiedziała, że Patricia i ja mamy stabilność finansową i doświadczenie, by właściwie zarządzać jej majątkiem.”
Sędzia Thompson skinął głową, a następnie zrzucił bombę, która wszystko zmieniła.
„Panie Thompson, osobiście znałem pańską matkę od ponad trzydziestu lat. Razem zasiadaliśmy w zarządzie Fundacji Wsparcia Weteranów i znałem jej charakter pisma z niezliczonych dokumentów, które podpisywała w tym czasie. Podpis na tym testamencie nie jest autentycznym podpisem pańskiej matki”.
Sala sądowa wybuchła szeptami i westchnieniami. Bradley Hoffman wyglądał, jakby potrąciła go ciężarówka, a twarz Roberta pobladła.
„Wysoki Sądzie” – zaprotestował Hoffman – „choć szanujemy pańskie osobiste relacje z panią Thompson, analiza pisma ręcznego powinna być przeprowadzana przez profesjonalnych ekspertów, a nie przez osobistą obserwację”.
Wyraz twarzy sędziego Thompsona był surowy.
„Panie Hoffman, nie wydaję orzeczenia prawnego na podstawie osobistych obserwacji. Wczoraj wieczorem zleciłem profesjonalną analizę pisma ręcznego, a jej wyniki potwierdzają, że ten podpis został sfałszowany. Autentyczny podpis wykazuje zupełnie inną siłę nacisku pióra, kształt liter i wzory kresek niż dokument Pana klienta”.
Maria zleciła nam analizę pisma ręcznego jako część przygotowań do sprawy, ale fakt, że sędzia Thompson niezależnie doszedł do tego samego wniosku, był druzgocący dla obrony moich rodziców.
„Ponadto” – kontynuował sędzia Thompson – „mam kilka pytań dotyczących podpisów świadków na tym dokumencie. Panie Thompson, czy może mi pan powiedzieć, kto był świadkiem podpisania testamentu przez pana matkę?”
Robert skonsultował się ze swoim prawnikiem przed udzieleniem odpowiedzi.
„Dwóch sąsiadów mojej matki ze wspólnoty emerytów. Sądzę, że ich nazwiska są wymienione w dokumencie”.
Sędzia Thompson ponownie zbadał testament.
„Wymienieni świadkowie to James Mitchell i Sarah Williams. Moi pracownicy skontaktowali się dziś rano z domem spokojnej starości Sunset Manor. W tym domu opieki nigdy nie przebywał James Mitchell. Sarah Williams przeprowadziła się do Ohio osiemnaście miesięcy temu i skontaktowali się z nią śledczy. Zeznaje, że nigdy nie była świadkiem podpisywania przez panią matkę jakichkolwiek dokumentów prawnych i że jej podpis na tym testamencie jest sfałszowany”.
To odkrycie uderzyło w salę sądową niczym piorun. Robert nie tylko podrobił podpis Dorothy, ale także podpisy świadków wymagane do sporządzenia ważnego testamentu.
To nie był zwykły rodzinny spór o spadek. To było systematyczne fałszowanie dokumentów.
Bradley Hoffman poprosił o krótką przerwę, aby skonsultować się z klientami, i widziałem, jak prowadzi ożywioną, szeptaną rozmowę z Robertem i Patricią. Kiedy rozprawa została wznowiona, strategia Hoffmana uległa całkowitej zmianie.
„Wysoki Sądzie, moi klienci chcieliby wycofać swoje wcześniejsze zeznania i złożyć wniosek o przyznanie się do winy w postępowaniu cywilnym. Są gotowi zwrócić cały majątek i wypłacić pannie Thompson pełną rekompensatę finansową, ale…”
Sędzia Thompson nie zdążył jeszcze ujawnić skali oszustwa.
„Panie Hoffman, doceniam gotowość pańskich klientów do współpracy, ale musimy uzupełnić materiał dowodowy w celu ewentualnego skierowania sprawy do postępowania karnego. Pani Rodriguez, proszę przedstawić pozostałe dowody”.
Maria stała ze stosem dokumentów, które świadczyły o tygodniach śledztwa.
„Wysoki Sądzie, mamy dowody wykraczające daleko poza zwykłe fałszowanie testamentu. Oskarżeni dopuszczali się systematycznego znęcania się nad osobami starszymi, wykorzystywania finansowego i oszustw przez ponad dwa lata”.
Pierwszym dowodem przedstawionym przez Marię były dokumenty linii lotniczych i hoteli, które uzyskała w drodze wezwania sądowego. Dokumenty dowodziły, że podczas trzech różnych okazji, kiedy Robert i Patricia twierdzili, że odwiedzają Dorothy na Florydzie, w rzeczywistości spędzali wakacje w Las Vegas i Kalifornii, korzystając ze skradzionych pieniędzy Dorothy.
„Z tych zapisów wynika, że od piętnastego do osiemnastego marca, kiedy pan Thompson powiedział matce, że ją odwiedza, w rzeczywistości grał w kasynie Caesars Palace w Las Vegas. Rachunki hotelowe pokazują, że wydali ponad cztery tysiące dolarów podczas tej podróży, pieniądze te zostały pobrane z konta Dorothy Thompson zaledwie kilka dni wcześniej”.
Dowody były wyświetlane na dużym ekranie, aby mogła je zobaczyć cała sala sądowa. Paragony z kart kredytowych ukazywały drogie posiłki, gry w kasynach i luksusowe noclegi w hotelach, wszystko to sfinansowane pieniędzmi skradzionymi z oszczędności Dorothy.
„Od drugiego do szóstego maja, kiedy Dorothy Thompson przebywała w szpitalu z powodu zapalenia płuc, oskarżeni powiedzieli jej, że nie mogą jej odwiedzić z powodu obowiązków służbowych. Z akt podróży wynika, że w rzeczywistości byli na wakacjach w San Francisco, zatrzymywali się w hotelu Ritz-Carlton i jedli w drogich restauracjach”.
Każdy dowód malował obraz bezdusznego lekceważenia dobrego samopoczucia Dorothy, która zmagała się z problemami zdrowotnymi i tęskniła za wsparciem rodziny. Robert i Patricia wykorzystywali jej pieniądze na luksusowe wakacje i kłamali na temat swojego miejsca pobytu.
Najbardziej obciążającymi dowodami były zapisy rozmów telefonicznych, które ujawniały schemat manipulacji.
Dorothy dzwoniła do Roberta wielokrotnie w ostatnich miesiącach życia, często zostawiając wiadomości głosowe z prośbą o odwiedziny lub przynajmniej oddzwonienie. Z rejestru połączeń wynikało, że Robert rzadko odbierał jej telefony i często tygodniami nie odpisywał na wiadomości.
„W ostatnim dniu życia Dorothy Thompson, kiedy dzwoniła do członków rodziny, żeby się pożegnać, rejestry telefoniczne pokazują, że próbowała skontaktować się z Robertem Thompsonem sześć razy. W tym czasie przebywał w Las Vegas i nigdy nie odebrał telefonu. Dorothy Thompson zmarła w samotności, ponieważ jej syn wolał hazard niż spędzić z nią ostatnie chwile”.
Sala sądowa zapadła w całkowitą ciszę, gdy ujawnił się pełen rozmiar okrucieństwa Roberta i Patricii. Nie tylko ukradli Dorothy pieniądze. Porzucili ją emocjonalnie w najtrudniejszym momencie jej życia.
Maria przedstawiła dodatkowe dowody wskazujące na to, że Robert przekonał Dorothy do zmiany beneficjenta jej polisy na życie, gdy była w szpitalu pod wpływem silnych środków uspokajających i ledwo przytomna. Dokumentacja medyczna dowodziła, że Dorothy przyjmowała morfinę i inne leki, które upośledzały jej zdolności poznawcze w momencie podpisywania tych dokumentów.
„To najbardziej nikczemna forma znęcania się nad osobami starszymi” – stwierdziła Maria. „Wykorzystanie stanu pod wpływem leków umierającej kobiety do kradzieży pieniędzy przeznaczonych na edukację jej wnuczki”.
Dokumenty polisy ubezpieczeniowej zostały wyraźnie podpisane przez osobę z zaburzeniami motorycznymi. Zazwyczaj staranny podpis Dorothy był niepewny i niekompletny, co wskazywało, że nie była w stanie podejmować decyzji finansowych.
Sędzia Thompson uważnie zbadał każdy dowód, a jego wyraz twarzy stawał się coraz bardziej dezaprobujący z każdym ujawnionym faktem. Kiedy Maria skończyła przedstawiać dowody, zwrócił się bezpośrednio do moich rodziców.
„Panie Thompson, zasiadam w tym sądzie od dwudziestu dwóch lat i rzadko widziałem tak systematyczne i bezduszne znęcanie się nad osobami starszymi. Zmanipulowaliście bezbronną starszą kobietę, ukradliście jej pieniądze, porzuciliście ją emocjonalnie, a następnie usiłowaliście oszukać jej majątek poprzez fałszowanie dokumentów. Wasze zachowanie reprezentuje poziom chciwości i okrucieństwa, który jest zarówno szokujący, jak i nie do przyjęcia”.
Patricia zaczęła płakać, ale nie było jasne, czy z powodu wyrzutów sumienia, czy strachu przed konsekwencjami. Robert siedział w milczeniu, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że ich sytuacja jest beznadziejna.
Bradley Hoffman wstał, aby przemówić do sądu.